Translate

wtorek, 10 marca 2015

Wielki zbiorczy haul - zoeva, essie, bershka

Luty-miesiąc, w którym wydałam zdecydowanie za dużo pieniędzy! Kosmetyki, ubrania, dodatki, wszystko wołało do mnie ze sklepowych wieszaków "kup mnie!" no i kupiłam. Nie zwlekając ani chwili dłużej, przedstawiam Wam "kilka" moich nowych perełek.
L'oreal True Match - podkład w kolorze golden ivory. Przy szafach w rossmanie spędziłam chyba z godzine zastanawiając się co wybrać i co będzie dla mnie najlepsze. Przyznam szczerze, że idąc tam nie myślałam, ani przez chwilę, że kupie właśnie to, niestety nie było tego czego chciałam-i dobrze! Bo póki co jest ekstra!


Moje małe zamówienie ze sklepu mintishop to jeden z moich prezentów urodzinowych, który sama sobie wybrałam. Zwlekałam trochę z zamówieniem, bo ciągle brakowało czegoś w magazynie, na szczęście w końcu się udało. Paletka Naturally Yours, jajeczko EOS i Mary-Lou Manizer, to właśnie to co postanowiłam sobie sprawić. Wszystko przyszło pięknie zapakowane w miętowo, biało, różową papierową torebkę już na drugi dzień!

Pędzle,to kolejny zakup internetowy. Tyle naczytałam się o tych chińskich pędzlach, że sama postanowiłam je zamówić. Na pierwszy rzut oka zachwyciły mnie swoim wyglądem, zwłaszcza te różowe, prawda, że urocze? Zamówiłam je ze strony http://www.wholesalebuying.com/ , dwa komplety, 10 pędzli z czego 5 do twarzy i 5 do oczu, oraz dodatkowo 5 takich samych do oczu. Za 15 pędzli zapłaciłam z przesyłką trochę ponad 50 zł.
 

Nie jedna z Was podobnie jak ja zmaga się z problemem ogromnych cieni pod oczami. Mój problem jest na tyle duży, że zakrycie ich graniczy z cudem. Postanowiłam kupić korektor mocno kryjący z Inglota, czy faktycznie tak jest,jeszcze nie wiem ciągle testuję.

A skoro już mowa o korektorze, musi być też i krem pod oczy, swój zamówiłam z Avonu, dobra wiem, nie jest to najlepsza marka kosmetyczna, ale jeśli chodzi o serie pielęgnacyjną poza produktami do włosów nic mnie nigdy nie zawiodło! (szczególnie wielką miłością darze produkty do stóp! te z serii lawendowej) Stwierdziłam, że jeśli coś jest tanie nie musi oznaczać, że jest złe, dlatego własnie zdecydowałam sie na ten produkt. Chociaż nie wiemczy jak go zamawiałam nie był w promocji.(?) Być może się polubimy, a jak nie to przynajmniej nie będę płakać, że wydałam za dużo pieniędzy, tak jak to było z benefitem, którego krem był dla mnie bublem... Fajne jest w nimto, że jest podwójny, na dolną powiekę jest krem, natomiast na górną żel.
Zostawmy teraz sferę kosmetyczną, do której jeszcze wróce w tym poście, dla odmiany troche
ubrań.

Nie pamiętam ile czasu szukałam idealnej sukienki, małej czarnej. Wszystkie jakie widziałam w sklepach totalnie mijały się z tym co miałam w głowie. Opinające na górze, rozkloszowane na dole. Koronkowe. Z bezsensownymi zamkami, guzikami, ozdobami. Były ładne, ale to nadal nie było to. Po długich poszukiwaniach w końcu znalazłam, jest moja, czarna, gładka, zwyczajna, prosta sukienka z bershki, którą uwielbiam! Uwielbiam!

A jak sukienka to i buty :D Zima się kończy w sklepach wyprzedaże idealna okazja żeby kupić botki, najzwyklejsze, na płaskiej podeszwie. Pewnie gdyby nie fakt, że na to chciałam wydać niezbyt duże pieniądze to nawet bym nie zwróciła na nie uwagi, bo nie są jakieś szczególnie urokliwe, ale kosztowały tylko... UWAGA 19,99 PLN
(niestety nie mam zdjęcia, bo buty zostały w Ustce! :( )

Kolejnym prezentem urodzinowym jaki sobie sprawiłam były bordowe Conversy za kostkę. Moje poprzednie były już w tak opłakanym stanie, że nie nadawały się nawet do pielenia ogródka xD Uważam, że te buty warte są każdej ceny i bede je polecać kazdemu. A bordo to dla mnie jeden z tych kolorów, który mogę nosić przez cały rok.

Mgiełka, żel, balsam. Kocham mgiełki do ciała z Avonu, są tanie i większość z nich ma cudowny zapach. Niestety nie mam dostępu do sklepu bath&body dlatego muszą mi one wystarczyć. Tymrazem skusiłam się na zapach Marakuja i Peonia. Zapach początkowo jest ciężki jednak po chwili robi sie taki,że mmm... Za zestaw mgiełka, balsam i żel zapłaciłam koło 19 zł to chyba nie tak dużo ;)

PLANET SPA zdecydowanie moje ulubiona seria jeśli chodzi o avon, niestety nie ma już mojego ukochanego masełka do mycia twarzy, co zrobić. Postanowiłam jednak wyprobować coś nowego i tym oto sposobem w moje łapki wpadł "luksusowy mus do twarzy" którego zadaniem jest wyrównanie kolorytu naszej cery, wygładzenie i nawilżenie. Nie licze, że zdziała jakieś cuda, ale jest bardzo przyjemny, ładnie pachnie i ma fajną konsystencję, a co robi, tego jeszcze nie wiem, ale jaksie dowiem to dam znać. Druga rzecz z tej serii nawilżający olejek do twarzy ze śródziemnomorska oliwą z oliwek. Używałam go kilka razy i ze pełną świadomością mogę go polecić. Polecany jest na noc i tak właśnie go stusuję, przez to, że jest tłusty dość długo się wchłania i przez to nie nadaje się na dzień, zwłaszcza kiedy się śpieszymy i chcemy nawilzyć skórę przed makijażem.

Kolejny raz zaczynam kurację dla moich włosów. Nie farbuję ich juz trzeci miesiąc i przez najbliższy też nie planuję. Mimo, że kupiłam ostatnio szampon z odżywką stwierdzam, że nie będę się chwalić,bo ta kwestia w moim wypadku zostaje bez zmian, a gdzieś już kiedyś o tym pisałam. Do pielęgnacji dołączyły dwa produkty tej samej firmy. Pierwszy to biovax intensywnie regenerująca maseczka z arganem, makadamia i kokosem, którą na włosach miałam dopiero dwa razy i już wiem, że na skórę głowy totalnie nie nie nadaje, przynajmniej dla mnie mimo zaleceń producenta. Drugi to również biovax-serum wzmacniające. Używam go praktycznie codziennie i jest super. Fajnie wygładza, nie obciąża, i nie przetłuszcza (oczywiście pod warunkiem, że nie damy go zbyt dużo)

Małymi kroczkami zbliżamy się do końca.

Ostatnimi kosmetycznymi produktami są lakiery do paznokci. Na pierwszy ogień idzie odżywka z eveline diamond hard and shiny nails, postanowiłam zrobić jeszcze jedno podejście do tej odżywki, oby wypadła dobrze! Kolejne dwa to Golden rose z serii kolor expert w kolorze nr 69 i 05. A na koniec perełkaz essie. W hebe była promocja 1+1 za grosz, przeciez nie mogłam przejść obok, w ten sposób do mnie trafił watermelon ♥, a do mojej mamusi... no właśnie... nie pamiętam tego koloru ;/

Mój chłopak zna mnie lepiej niż ktokolwiek inny, wie co lubie i co na pewno mnie ucieszy. Wie, że moim ulubionym autorem jest Nicholas Sparks, a moim jednym ze zboczeń są koce (tak właśnie, uwielbiam koce, zwłaszcza takie mieciusie, którymi mogę się opatulić i się grzać z dobrą książką w ręku.) dlatego dostałam od niego książkę "Na zakręcie" która skradła moje serce na wszystkie możliwe sposoby! I kocyk, który jest taki misiowy!

Biżuteria to już ostatnia częśc tych moich wypocin. Ogromny różowy naszyjnik i do tego kolczyki, cudowności które dorwałam w CLARIE'S ♥ Sami zobaczcie jakie śliczne!

Zastanawiam się o czym jeszcze zapomniałam... O, na koniec pokażę Wam jaki mam piękny kubek 

Trzymajcie się kochani cieplutko! xoxo

wtorek, 3 marca 2015

Niekosmetyczni ulubieńcy ♥

Co roku z początkiem lutego nie mogę się doczekac kiedy się skończy i jak zwykle  mnie nie zawiódł bo skończył się chyba szybciej niż się zaczął (to chyba bez sensu co napisałam). Tak bardzo nie mogę doczekać się kiedy w końcu zacznie się wiosna, kiedy w końcu będę mogła wskoczyć w tramki i cieńszą kurtkę, też tak macie? Na szczęście już całkiem niedaleko (mam nadzieję!)

Dzisiaj niekosmetyczni, bo tak. Dużo ich nie ma, bo zaledwie kilka, ale być może zainspirują Was w jakiś sposób i wybierzecie również coś dla siebie! 

enjoy

1. W niekosmetycznych ulubieńcach na pierwszym miejscu musi się znaleźć film, a więc jest. 
Zaginiona dziewczyna z 2014 roku film z rodzaju dramat/ thriller, cóż, nie wiem czy zaliczyłabym go do takowej,ale niech tak będzie. Film jakdla mnie był genialny, fajne było w nim to, że kiedy oglądając go z moim A. zakładaliśmy co się wydarzy dalej, nic z tego się nie sprawdzało, czyli był nieprzewidywalny, a to jest na mega plus, nie lubie filmów, w których na początku wiem już co będzie na koniec, zdecydowanie wolę być trzymana w napięciu przez te dwie godziny. Na wielkie brawa zasługuje aktorka, która zagrała tytułową postać, lepiej chyba nie mogła tego zrobić (grała tak, że momentami chciałam wurzucić laptopa przez okno, ale dlaczego musicie dowiedzieć się sami!). 

2. Książka... wstyd się przyznać, ale nie przeczytałam nic nowego w tym miesiącu, przytłoczyła mnie ilość nauki (sesja)  i brak czasu. Dwie książki jakie miałam w swoich rękach to książki,które już znam, mniej lub bardziej, ale znam. Pierwsza to moja ulubiona Samotność w sieci - kocham, uwielbiam, znam na pamięć, a mimo to ciągle do niej wracam, znajduje coraz to nowe wątki, na które wcześniej nie zwracałam uwagi,czytam ulubione fragmenty, zaznaczam ulubione cytaty. Jeśli jeszcze nie mieliście jej w rączkach, gorąco polecam! (film odradzam :D). Druga książka to W pogoni za torebką do tej książki zrobiłam drugie podejście i było warto. Genialna! 

3.Muzyka... coś bez czego nie wyobrażam sobie funkcjonowania, nawet jak zasypiam to śpiewam w myślach! Jeżeli chodzi o jakieś konkretne piosenki, to ciężko mi cokolwiek wybrać, przez brak czasu nie zwracałam uwagi na nowości (mam takie zaległości na yt, że szok, chyba z 50 filmików do obejrzenia!) w lutym słuchałam bardzo dużo radia, rmf fm/ open fm. Do sprzątania, nauki, gotowania było to dla mnie super opcją, bo po prostu nie musiałam latać co chwilę i zmieniać piosenki. Nawet teraz w tle gra mi rmf fm! (wszyscy mamy źle w głowach, przeżyjemy...). A jak mam wymienić jakieś konkretne piosenki to może polecam płytę Sama Smitha, Lany del Rey. ach no i System of a down, którego czasem maniaczyłam jak nienormalna! I to chyba tyle, tak. 

4. Jestem serialomaniakiem, podłapałam to od mojego ukochanego, chociaż ilości seriali jakie ogląda on chyba nigdy nie pobije! Niestety luty nie był miesiącem sprzyjającym fanatykom seriali, bo większość z nich miała przerwę, ale z tego co zaczęło sie w lutym to na pewno The walking dead, może sezon nie jest najlepszym, ale nadal pozostaje moim ulubionym serialem. Kolejny to Glee coś totalnie innego, od tego co zawse ogłądałam, musicale nie są moim ulubionemtypem filmów czy właśnie seriali aczkolwiek ten ma w sobie coś co sprawia, że chce go dalej ogłądać. No i na koniec coś co zaczęło się w tą niedzielę, ale zasługuje na to by tu być to Once upon a time, im jestem starsza tym mam wrażenie staje się wiekszą wielbicielką bajek,dlatego ten serial jest dla mnie idealny! (nie, to nie jest bajka!)


no i jeśli chodzi o takie rzeczy to chyba wszystko, postanowiłam nie wypisywać tutaj jedzenia, slodyczy bo po prostu musiałabym wypisac wszystko! a komu chciałoby się to czytać :D 
Trzymajcie się słodziaki, do usłyszenia, a teraz wracam do czytania xoxo